sobota, 30 marca 2013

Rozdział szesnasty.

-Amy?Wszystko ok?-weszła do łazienki Alex.-Dlaczego siedzisz na podłodze?
-Już wiesz?-z trudem próbowałam pohamować łzy.
-Tak, Niall powiedział...-usiadła przy mnie- Przecież wiesz, że możesz mi mówić o wszystkim-przytuliła mnie.
-Ja wiem, tylko postaw się na moim miejscu-pociągnęłam nosem-Ja.. nie mogłam, te emocje, do mnie ciągle to nie dociera. Ja mam tylko jego. Tylko tata mi został, wiesz dobrze o tym.
-Wiem, przepraszam-podała mi kawałek papieru.
-Jutro mam iść z Niallem do szpitala, odwiedzić go.
-Kochany jest co?-uśmiechnęła się. Nie widziałam tego, ale czułam, że się uśmiechnęła.
-Bardzo.-też się uśmiechnęłam.

*puk,puk*
-Dziewczyny, wszystko ok?-to był Harry.
-Tak, wejdź-powiedziała Alex.
-Jak się czujesz?-podszedł do mnie Hazza.
-Już ok.-oznajmiłam.
-MATKO BOSKA! CO WY WYPRAWIACIE NA TEJ PODŁODZE ?! Przecież będziecie chorzy, już wstawać i do pokoju-powiedział Liam, wchodząc do łazienki.
-Hahah, Liaś, zawsze potrafisz poprawić mi humor-cmoknęłam go w policzek i wyszłam z toalety.
-Co ja tu widzę?! Bo się zrobię zazdrosny!-powiedział Niall, obejmując mnie.
-Nie masz o co-teraz to jego cmoknęłam, tyle, że w usta.
-BOŻE,FUUUJ!-krzyknął Lou z końca korytarza.
-Jak nie chcesz, to nie patrz-powiedział Niall.
-Chcecie coś zjeść?-zapytał Harry.
-Jasne-odpowiedzieliśmy.
-No to zamówię Pizze!-powiedział uradowany Hazza i w podskokach zszedł na dół.

Wszyscy zeszliśmy za Harrym, tylko, że do salonu. Usiedliśmy na kanapie ściskiem. W końcu Alex było za ciasno i usiadła na podłogę.
-Na reszcie poszła-powiedział Zayn, rozkładając się za innych.
-Zayn, co ty robisz, ty grubasie, wyjdź stąd-powiedział Lou i zepchnął go z kanapy.
Alex wybuchał niepohamowanym śmiechem.
-Co się cieszysz? Też siedzisz na podłodze-rzucił w nią poduszką.
-Ale, to nie mnie zwalono z kanapy-odwzajemniła atak.
-Czyli chcesz się bić?- ruszył zabawnie brwiami.
-Z tobą? Zawsze i wszędzie!-odpowiedziała i rzuciła w niego.

Stoczyli jakby wojnę na poduszki, ale to wyglądało bardziej na ganianie się i uderzanie poduszkami.
ktoś zapukał do drzwi.
-Otworzę!! To pewnie pizza-krzyknęłam.
-O nie, ja idę-powiedział Nialler, zrywając się za mną z kanapy.
Otworzyłam drzwi, wzięłam pizze od kolesia.
-24,99-powiedział
-emm.. chwila-odpowiedziałam i weszłam do kuchni po kasę.-proszę, 24...99!
Nagle zza drzwi do domu weszli paparazzi.
-Zaraz, ale co wy robicie! WYNOCHA ! WYJDŹCIE Z DOMU JUŻ!-krzyczałam.
-Amy, coś się stało?-powiedział Niall wbiegając do przedpokoju.-Co wy tu robicie ?!
Oślepiało mnie światło fleszy od aparatu! DO przedpokoju wszedł Harry.
-Już, wyjdźcie stąd! Co wy sobie wyobrażacie, wchodzić do cudzego domu. WYNOŚCIE SIĘ!-mówił wkurzony Harry. Po chwili udało mu się ich wyrzucić z domu.
-No to już było przegięcie!-byłam wkurzona.
-Co jest?-weszli uradowani Zayn i Alex do kuchni.
-Nie widzieliście co się tu przed chwilą stało?-powiedział oburzony Hazza.
-Yyy... my robiliśmy co innego.-odparł Zayn.
-Kiedy Amy odbierała pizze, paparazzi weszli do domu !-powiedział Niall żując kawałek pizzy.
-CO ?! PAPARAZZI I MNIE NIE BYŁO ?! NO NIE!!! -powiedziała zła Alex.
-Alex, to nie jest śmieszne-dodał Liam.
-Mogłam zostać gwiazdą!-powiedziała znowu zła Alex.
-Dobra, dajcie spokój... idziemy jeść-powiedział Horan ,wszyscy poszliśmy z pizzą do salonu i włączyliśmy jakiś film.





______________________________________________________
Kolejny rozdział, z okazji świąt z lekka dłuższy XD
Nie mam za dużo czasu, bo pomagam mamie.
Chyba nie podoba Wam się moje opowiadanie, bo nie komentujecie :c
Następny rozdział, jakoś do tygodnia. :)
WESOŁYCH ŚWIĄT KOCHANI XX



poniedziałek, 18 marca 2013

Rozdział piętnasty.

Wszyscy usiedli wokół mnie. Siedzieli cicho.
-A.. Amy? Powiesz co się stało?odezwała się Alex.
-Ja.. ja..-znowu się rozpłakałam.- Ja nie mogę i jego stracić-spojrzałam na nią z rozmazanym makijażem.
-Ale kogo stracić?-przytulił mnie Niall.
-Mojego taty-wtuliłam się w chłopaka i kontynuowałam płakanie.
Zapadła cisza. Nikt się nie odzywał.
-Choć, zabiorę cie na górę-powiedział blondyn, biorąc mnie na ręce i zanosząc do pokoju.

Posadził mnie na łóżku, a ja schowałam twarz w ręce.
-Amy, popatrz na mnie-powiedział cicho. Zrobiłam jak kazał. Spojrzałam na niego, a łzy leciały mi jak strumienie. Chłopak podał mi chusteczkę. Wytarłam oczy.
-Chodź-przytulił mnie-powiedz, co się stało-spojrzał mi w oczy.
-M-mój tata.Stwierdzili u niego... raka-znowu poczułam jak łzy lecą mi po policzkach -Nie mogę go stracić.. nie mam nikogo, tylko tatę.
-A ... mama?-zapytał ostrożnie.
-Mama? Zmarła jak byłam mała..ja.. nie chcę o tym mówić.
-Przepraszam, nie wiedziałem.
-Nie twoja wina..
-Pamiętaj, że zawsze masz mnie-przytulił mnie mocno.
-Wiem, dziękuję ci.
-A.. możesz mi powiedzieć, coś więcej o tacie?
-Powiedział, że jutro przyjeżdża do szpitala tu do Londynu. Nie mogę uwierzyć, że dopiero teraz to wykryli... to rak był powodem wszystkich tych bólów. Nie mogę w to uwierzyć.
-Nie martw się -spojrzał na mnie-jutro pójdę z tobą do szpitala i porozmawiamy z lekarzami. Wszystko się ułoży, zobaczysz-pocałował mnie
-Dziękuję ci -przytuliłam go mocno.
-Nawet z rozmazanym makijażem wyglądasz pięknie -spojrzał mi w oczy,

*puk,puk*
-Heeej.. i jak ? lepiej ci ?-powiedziała Alex wchodząc do pokoju, a za nią reszta.
-Tak, jest ok. Niech Niall wam opowie, ja ... muszę iść do toalety.-powiedziałam, wychodząc z pokoju.
Weszłam do pomieszczenia, spojrzałam w lustro. Byłam cała rozmazana, oczy były czarne od tuszu. Umyłam twarz i usidłam na podłodze. Nie wiedziałam jak sobie poradzę dalej. Co będzie,jak tata.. no nie da rady przeżyć?Jak dam sobie radę sama? Takie pytania dręczyły mnie cały czas.


Dzisiaj krótki rozdział, bo nie komentowaliście :C
Czytasz=komentujesz :D

niedziela, 10 marca 2013

Rozdział czternasty.

Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Patrzał się na mnie swoimi pięknymi, niebieskimi oczami. Wróciły do mnie wszystkie wspomnienia związane z nim.
-Rozumiem... -posmutniał Horan.
-Nie dałeś mi odpowiedzieć-powiedziałam.
-W takim razie, przepraszam, mów -uśmiechnął się słodko.
-Niall, ja.. chcę zostać twoją dziewczyną-chłopak uśmiechnął się szeroko i od razu mnie pocałował.
-Cudownie. Jestem teraz najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi!
-A ja najszczęśliwszą dziewczyną na ziemi-teraz to ja go pocałowałam-Chcesz coś zjeść?
-No pewnie!-złapał mnie za rękę i zeszliśmy na dół.

-Ooooo, proszę kogo my tu mamy!-powiedział Lou.
-Słuchajcie! Chcemy Wam coś powiedzieć-oznajmiłam trzymając Horana za łapkę.
-ZARAZ,ZARAZ,ZARAZ! TYLKO NIE MÓW,ŻE JESTEŚ W CIĄŻY!-zerwał się Harry
-Zaraz.... co ?! NIE-zaprotestowałam.
-Chcemy Wam powiedzieć, że jesteśmy razem-powiedział za mnie blondyn.
Przez chwilę panowała niezręczna cisza. Nagle wszyscy się zerwali i zaczęli nam gratulować.
-Amy, pozwól na momencik-powiedziała Alex i zaciągnęła mnie do toalety.
Zakluczyła drzwi.
-Alex...-nie wiedziałam co planuje
-AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA-krzyknęła
-Cicho!-uciszyłam ją
-O EM GIE! Nie wierzę! Ty i Niall?-mówiła podniecona.
-Też w to nie wierzę! aaaaaaaaaaa-teraz to ja się podnieciłam.

*puk,puk*

-Dziewczyny, wszystko ok?-powiedział zdenerwowany Liam-słyszałem krzyki.
-Yyy.. to takie kobiece problemy, wszystko ok-powiedziała Alex.
Poczekałyśmy, aż Liaś poszedł i wyszłyśmy z toalety.
-To teraz gada, co u Ciebie i Zayna?-zrobiłam falę moimi brwiami.
-A weź nic nie mów, nawet ze mną nie gada-zrobiła z ust podkowę.
-Jak to? A wczoraj  na tym podpisywaniu płyt?
-No niby tak, ale to było takie... suche odpowiadanie na pytania, więc go nie męczyłam-posmutniała.
-Nie martw się, to dupek, ni e zasługujesz na niego-przytuliłam ją i pocieszałam. Alex od zawsze kochała 1D, a w szczególności Zayna. Była na ich wszystkich (w UK) koncertach. Wiedziała, że Hazza, to mój kuzyn, więc miała nadzieję, że pozna bliżej Zayna. Potem potoczyła się ta akcja z Perrie i no... Alex jest smutna, że to przez nią.
-Amy? To jak? Robimy coś do jedzenia?-podszedł do nas Niall.
-Yy.. tak, już-powiedziała do niego.-Alex, idź z nim pogadaj, ja muszę iść, sama widzisz-poklepałam ją po plecach i poszłam do kuchni z Horanem.
- To co gotujemy?-zapytałam.
-Hmm... a co macie w lodówce? Mogę?-zapytał
-Otwieraj, śmiało -zaśmiałam się.
-To możemy zrobić ciasto, naleśniki, tortille, tosty, spaghetti, jakąś zupę i ...
-To może Naleśniki-przerwałam mu.
-Oo. No dobra-uśmiechnął się.
Wzięłam potrzebne składniki, zrobiłam ciasto i zaczęłam smażyć.
-Umiesz podrzucać?-zapytał z uśmiechem chłopak
-Nie wiem.. sprawdźmy-wzięłam patelnie do ręki i próbowałam przerzucać naleśniki.
-Nie, nie tak-objął mnie od tyłu i złapał rękę-To się robi oooo tak-pomógł mi przerzucić naleśnika.

Uśmiechnęłam się w środku. Odwróciłam głowę, żeby na niego spojrzeć. Patrzałam w jego piękne, niebieskie oczka.. czułam się jak w niebie. Chciałam, żeby było tak już zawsze.

Nagle zadzwonił telefon.
-Yyym.. przepraszam na chwilę-powiedziałam, kładąc patelnie i udałam się po telefon. Był to tata!
- Cześć tatuś, co u Ciebie? Lepiej ci? Kiedy wracasz?
-Wiesz słońce, właśnie dzwonię, żeby Ci o czymś powiedzieć-miał smutny głos.
-Co się stało?-oczy zaszły mi łzami.
-Nie łatwo mi to mówić, ale jestem moim jedynym słoneczkiem, wiedz o tym..
-Tato, do rzeczy!
-Już, już... bo, lekarze wykryli u mnie raka.. kończę pobyt w sanatorium i jadę do szpitala w Londynie, więc będziemy mogli się spotykać...-wydusił w końcu .
-Tato, ale jak to jest możliwe?!-usiadłam załamana na schodach i zaczęłam ryczeć.
-Misiu proszę Cię, nie płacz, będę tam jutro, na pewno się spotkamy, mam nadzieję, że mnie odwiedzisz-kontynuował
-Oczywiście, że będę, ale tato-płakałam już na całego-jak to jest możliwe, że dopiero teraz to odkryli?
-Lekarze u nas, nie mieli takie sprzętu, żeby to wykryć, jednym z skutków choroby, były te bóle które miałem i dlatego pojechałem do sanatorium, a tam robiąc badania, no go wykryli-też był bliski płaczu.
-Ale będziesz żył? Powiedz, że mnie nie zostawisz, nie poradzę sobie sama.-mówiłam przez łzy.
-Kotku, nie zaprzątaj sobie głowy niepotrzebnymi myślami, porozmawiamy jutro dobrze?
-Dobrze tato.-pociągnęłam nosem
-Muszę już kończyć, trzymaj się i nie płacz. Kocham Cię
-Ja Ciebie też-powiedziałam i się rozłączyłam.

Spojrzałam na telefon, a potem przed siebie. Naprzeciwko mnie stało całe 1D i Alex, mieli grobowe miny.
-Amy?-powiedziała Alex-Co jest?
-Ja... ja nie mogę-spuściłam głowę i zaczęłam znowu płakać.





Kolejny dodam może w środę, ale jak będą co najmniej 4 komentarze :) I nie liczą się od jednej osoby :)
Piszcze co myślicie :)

piątek, 8 marca 2013

Rozdział trzynasty.

Wahałam się czy odebrać. Po namowach Alex wzięłam telefon do ręki.
-Słucham?
-AMY! Widziałaś może dzisiejszą gazetę?-zapytał zdenerwowany.
-Czy widziałam? NO OCZYWIŚCIE !!-krzyknęłam.
-Nie potrzebnie pocałowaliśmy się na stole...-posmutniał.
-Ale to nie jest MÓJ największy problem ...
-Co się stało?!
-Przed moim, a raczej Hazzy domem, stoi pełno paparazzi !! Nie mogę wyjść z domu!-byłam zła
-No świetnie-zezłościł się-Teraz to w ogóle nie dadzą Ci spokoju.
-AHA? Dzięki.. Jak ja będę wychodziła na zakupy? Chociaż.. tyle osób obserwujących mnie, żeby się czegoś o mnie dowiedzieć i będą mi robić tyle zdjęć.. Może się przyzwyczaję -zaśmiałam się.
-Zmienisz zdanie-zgasił moje marzenia.
-To co mam teraz zrobić? -zapytałam.
-Nic nie rób, zaraz będę -powiedział i się rozłączył.

-I co? Co powiedział?-zerwała się Alex.
-Zaraz tu będzie, to się dowiesz co i jak.-oznajmiłam.
-Nie ! Ja tak nie będę żyć! Ide do mojej przyjaciólki-oznajmila Ciocia i wyszla.

Po jakis 20 minutach do domu wszedl Niall.

-Mówie Wam, oni nie dadza Wam zyc!-mówil próbujac zamknac drzwi.
-Ile to moze potrwac?-zapytala Alex.
-To zalezy, czy bedziecie wychodzic czy nie.-oznajmil.
-A chcialysmy wyjsc na zakupy!-bylam niezadowolona faktem, ze nie kupie sobie nic nowego.
-Musicie troche poczekac. Jezeli wyjdziecie, to oni pojada za Wami.-powiedzial blondyn.
-No dobra, nie martwmy sie na razie tym. To co? Moze jakies gry?-zaproponowal Styles.
-Jasne-krzyknela Alex i podbiegla do konsoli. Nie mylilam sie. Wlaczyla jedna z czterech czesci Just Dance. Wszyscy zaczelismy tanczyc.
*ding,dong* rozlegl sie dzwonek do drzwi.
-Otworzeeee!-krzyknelam i podeszlam do drzwi.
-Szyyybko! Otwieraj!-byla to reszta 1D, którzy chcieli uchronic sie przed Paparazzi.
-OOO, widze, ze sié gra! Co to za biba, beze mnie-powiedzial Malik po poszedl potanczyc z reszta.

-Niall, mozemy pogadac?-powiedzialam.
-Cos sie stalo?-zaniepokoil sie.
-Nie, nic sie nie stalo. Chce tylko porozmawiac.-wzielam go za reke i zaprowadzilam do pokoju.
-Na pewno wszystko dobrze?-martwil sie. Jaki kochany !
-Tak, wszystko dobrze, spokojnie -zlapalam go za reke.-Chcialam z Toba porozmawiac o nas.
-Aaaa, to juz wszystko jasne -zasmial sie.
-Sluchaj, bo...
-Moze, najpierw ja okej?-przerwal mi.- Opowiem Ci pewna historie. Jest sobie pewnie chlopak, ktory nalezy do znanego baysbandu. Pewnego wieczoru, jego przyjaciel przyprowadza soja kuzynke na jedna z gal. Od razu mu sie spodobala. Od tego czasu pragnal poznac ja lepiej, spedzal z nia duzo czasu, az sie zakochal. Jeden buziak potrafil zmienic cala reszte dnia, a to tylko przez jedna osobe. -spojrzal na mnie.
-Niall, ja nie wiedzialam, ze ty tak to odbierasz.-powiedzialam.
-Czyli.. ty nie czujesz, tego co ja?-posmutnial.
-Wiesz... moze to bedzie dla Ciebie dobra odpowiedzia -chwycilam go za borde i lekko pocalowalam.
-Tak, to chyba byla najlepsza odpowiedz- usmiechnal sie slodko blondyn.
-I co bedzie dalej?-zapytalam oparta o sciane.
-Dalej? Hmm..-usiadl naprzeciwko mnie- uczynilabys mnie szczesliwym, zgadzajac sie byc moja dziewczyna?



HEJO! Witam Was po dluuuuuuuuuuugiej nieobecnosci! Nie mialam weny :c Ale wszystko sie juz zmienilo! Mam plany na dalsze czesci :) Piszcie co myslicie o tym rozdziale (sorki za koncówke, ale klawiatura mi cos ten. XD )