Nie mogę w to uwierzyć! Nie pamięta mnie ? NIE PAMIĘTA ! A ja się łudziłam, że nie ma czasu ...
-Amy?-zapytał Harry
-Tak nagle wiesz, jak mam na imię? -chciałam, żeby sobie poszedł.
-Słuchaj ...-usiadł koło mnie- przepraszam Cię.
-A wiesz chociaż za co mnie przepraszasz?- nie dawałam za wygraną.
-Tak. Przepraszam, że o Tobie zapomniałem. Wiem, pamiętam, że obiecywałem Ci, że zawsze będę przy Tobie. Że będziemy spędzać wolne chwile razem..Że kiedy będziesz miała zły dzień lub coś się stanie, masz dzwonić, a ja przyjadę, nawet jak będę na drugim końcu świata. - spuścił głowę
Spojrzałam na Hazzę. On .. płakał.
-Harry? - zapytałam.
-Tak?-podniósł głowę.
-A wiesz, co mnie naprawdę w tym boli? - spojrzałam na niego.
-Co ?-naprawdę był ciekawy.
-Że po tym, jak Cię wspierała za czasów X-Factor'a , ty się w ogóle nie odezwałeś.-powiedziałam ciągle na niego patrząc.
-Amy... ja... Przepraszam. Wybaczysz mi ? -zrobił minę smutnego pieska.
-Hahahaha, no nie wiem. Takim złym pieskom się nie wybacza .. - poprawił mi się humor.
-No jak to?! - Harry wstał i przerzucił przez ramie, jak worek.
-Harry ! Hhahahahaha ! Nie! Puść mnie! Proszę ! hahahah - próbowałam się wyrwać.
-Oooo , patrzcie mam worek ziemniaków! Sprzedam! Albo lepiej! Oddam za darmo! - żartował.
-No okej,okej! Wybaczam Ci! Ale mnie PUŚĆ ! - zaczęłam się śmiać.
-Okeej.- postawił mnie na ziemi.-To teraz ... kto pierwszy dobiegnie do domu, zje najlepsze ciastka!- zaczął wygłupiać się Harry.
-No ej! Czekaj na mnie! - pobiegłam za nim do domu.
Wbiegliśmy do domu, prawie równocześnie.
-Już prawie mnie przeganiasz.Ale musisz jeszcze poćwiczyć.-Hazz zaczął mnie pouczać.
-Ooo.. już wszystko ok? - zapytała Ciocia.
-Wszyściutko-odpowiedziałam.-eemm .. Ciociu . Możesz na chwilkę?-zapytałam
-Jasne. Coś się stało.?-zmartwiła się.
-Bo wiesz... gdzie masz ciastka, bo jak Harry się dopadnie, to nic nie zostanie- odpowiedziałam.
-Hahahaha, masz rację. 3 szafka od lewej. Tylko nie jedz za dużo, za chwilę obiad.- odpowiedziała z uśmiechem.
Wzięłam ciastka i szybko pobiegłam na górę do pokoju. Harry chyba się domyślił o co chodzi, bo pobiegł za mną.Weszłam do "mojego" na miesiąc pokoju. Mieszkałam już w nim kiedyś, jak byłam mała, a rodzice wyjechali razem na wakacje... Tylko, tym razem pokój był urządzony bardziej młodzieżowo, niż przedtem.
-Puk,puk- udawał pukanie Harry.
-Co? Czyżby ktoś pukał?- podeszłam do drzwi.- Ooo, to ty Harry, zapraszam do mego domu.- otworzyłam mu drzwi.
-Ale pięknie się urządziłaś, oo i ciasteczka na stolę. Poczęstuję się.-udawał przybyłego gościa.
-Proszę, proszę. Tylko nie za długo, bo muszę iść na obiad.- też udawałam.
-A to ja też się skuszę. - wziął mnie pod pachę i zeszliśmy na dół na obiad.
*19.00*
Lepiej chyba być nie może. Znowu jest jak kiedyś. Ja i Harry strasznie się do siebie zbliżyliśmy. Jak dawniej.
*puk,puk*
-Proszę !-krzyknęłam, zamykając laptopa.
-Hej, nie śpisz? -zapytał Harry siadając na łóżku.
-Nie... Chyba nie. - zaśmiałam się.
-To dobrze, bo mam dla Ciebie niespodziankę.-położył na łóżku torebeczkę.- Czekam na dole - uśmiechnął się wyszedł .
Mam nadzieję, że opłacało się czekać na drugi rozdział. Postaram się do niedzieli dodać trzeci :) Liczę na miłe komentarze :D
Super. Tylko krótki. Ale to nic czekam na next i zapraszam do siebie . http://butyoureperfect.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń